Czy niskokaloryczne wersje produktów na pewno sprzyjają utracie wagi i utrzymaniu zdrowia?
Jak podaje raport WHO (2017), w ciągu ostatnich lat liczba otyłych nastolatków wzrosła na świecie do 120 mln. W Polsce ten problem jest równie poważny. Otyłość dotyka zarówno dzieci, jak i dorosłych, dlatego słysząc alarmujące statystyki, tym chętniej sięgamy po produkty, które z założenia mają nam pomóc w walce z nadwagą. I rzeczywiście, w „odchudzonych produktach“ tłuszcz zostaje zredukowany (o co najmniej 30% w stosunku do podstawowej wersji produktu). Niestety, eliminowanie tłuszczu wiąże się z utratą smaku, a przecież konsumenci chcą jeść coś, co nadal dobrze smakuje.
Produkty light - czy mogą być niebezpieczne?
Producenci stoją przed wyborem: albo zastąpią tłuszcz chemicznym dodatkiem albo cukrem. Brzmi, jak paradoks? Niestety, serek, jogurt lub wędlina będzie miała mało kalorii, ale na pewno nie będzie ani dietetyczna, ani zdrowa. To jednak nie wszystko. Tłuszcz jest często zastępowany węglowodanowymi zamiennikami, dlatego w składzie mogą pojawić się takie składniki, jak guma guar, guma ksantanowa, skrobie, celuloza i inne niezdrowe składniki. Ich zadaniem jest podbijanie smaku i zagęszczanie produktu.Podobnie rzecz ma się w przypadku słodyczy i produktów wysokosłodzonych, takich jak soki, napoje gazowane lub energetyki. Na półkach możemy znaleźć zamienniki, oznaczone hasłem: „bez cukru“. I rzeczywiście tak jest, tyle, że cukier został tu zastąpiony substancjami słodzącymi, takimi jak aspartam, acesulfam K (słodziki). Co ciekawe, zawarte w tego typu produktach słodziki mogą podbijać nasz apetyt. Niektóre z nich powodują większe wydzielanie endorfin, co z kolei skłania do jeszcze częstsze go sięgania po przekąski.
„Light“, czyli małe oszustwo
Czytacie etykiety? Jeżeli nie, najwyższy czas zacząć, bo to, co na nich znajdziecie, może was bardzo zaskoczyć. Przykładowo, jogurt naturalny jednej z wiodących marek na rynku w swojej podstawowej wersji zawiera 58 kalorii w 100 g. Ten sam jogurt wersji light zawiera… 52 kalorie w 100 g. Tymczasem cena „odchudzonej“ wersji jest o 30% wyższa. Różnica w ilości kalorii jest znikoma, a my przepłacamy za „obietnicę zdrowia”. Jedyne, co nam pozostaje, to rozsądek i uważne dobieranie produktów, które spożywamy. Czytanie etykiet może nas uchronić przed nadwyrężaniem portfela i złudnym poczuciem, że dbamy o zdrowie.
Reasumując: żywność typu light nie tylko nie odchudza, ale może również powodować kłopoty ze zdrowiem. Niektóre z tych produktów to wyłącznie chwyt marketingowy, mający za zadanie skłonić nas do wydania większej sumy pieniędzy. Większość posiada w składzie konserwanty i chemię, która nie służy naszemu zdrowiu i odchudzaniu również. Wniosek? Lepiej sięgać po nieprzetworzoną żywność bez dodatków i spożywać ją w rozsądnych ilościach. Jeśli masz wątpliwości co i jak jeść, skonsultuj się z doradcą żywieniowym, który podpowie na co należy zwracać uwagę i czego unikać, jeśli chcemy dbać o zdrową dietę.